czwartek, maja 25, 2006

Co to się porobiło?

Może wreszcie będzie porządek? Przyjechało dużo policji, stoją co 48 kroków na większych ulicach, i co 144 na mniejszych. Pomiędzy nimi gdzieś jeszcze żandarmeria Wojskowa, ale zupełnie jakby nie wiedzieli, po co tam stoją. Ludzie nadal bezkarnie sobie przechodzą na czerwonym świetle na pasach, okradają stare staruszki ze starych pieniędzy, no, ale porządek musi być. Może panowie i panie z policji mają inne zadanie, mianowicie wyglądać przestępców szykujących zamach, albo pokojowych i kulturalnych rewolucjonistów skandujących hasła "Powolne i niezbyt brutalne odsunięcie szanownych ministrów od władzy, która niewątpliwie musi się szybko skończyć" albo "Wysłać miłościwie nam panujących na wakacje, z których mogą już nie wracać ku ogólne uciesze ludności". Może. Może nawet i na pewno, bo nie widzę innego powodu. Pokojowych rewolucjonistów niestety nie możemy się spodziewać. To nie ten kraj. Jak rewolucja to pełną gębą przecież. "Wypier.." papier i te sprawy. "Na markety!" Wiecie, o co chodzi. My to w Warszawie często mamy. Przyjeżdżają znajomi niezadowoleni robotnicy i ktoś ich wpuszcza w maliny, prowokuje, a potem są szkody materialne i obite pałkami gumowymi kończyny, czasem mokry sweter i łzawiące oczy. Porządek? Nieprędko. Może jakby zostali i ktoś by im powiedział, co mają robić, a nie tylko "Ty tu, ty tu, a ty to tam stań." Niestety...


Prohibicja? I dobrze. Będzie mniej pijanych żuli i studentów się wałęsało:D Hahaha! Ale mi się dowcip udał. Prawda? Zresztą, co komu szkodzi? Trochę abstynencji nikomu jeszcze nie zaszkodziło. Dużo zresztą też jak słyszę. Nie ma co się martwić. W barach kelnerki sobie odpoczną od pijanych klientów, firmowe obiady szlag trafi, a może po chwili abstynencji komuś przestanie smakować alkohol i przestanie zasilać budżet państwa pieniędzmi z akcyzy.