piątek, lutego 19, 2010

Piwo, Chipsy i Super Bowl

Piwo
Jakoś ostatnimi czasy trafiałem nierzadko do restauracji meksykańskich, gdzie standardem jest podawanie Corony Extra. To takie piwo z importu. Skusiłem się spróbować. Teraz już się nie dziwię dlaczego Żywiec był w knajpie nadmiernie rozwodniony. Corona też jest bardzo przezroczysta. Jest też mało wyraźna. OK, ma swój charakterystyczny smaczek, ale jest on tak delikatny że można pomylić z wodą naturalnie gazowaną. Smak jest taki trawiasty, jakby lekko pikantny. W skrócie wodnisty Carlsberg z lekką nutą dekadencji (w końcu kosztuje 4zł za 0,33) i gratis automatycznym bólem głowy zamiast przyjemnego znieczulenia, chociażto ostatnie to może efekt uboczny który tylko mnie dotknął.

Chipsy
Solone chipsy z Tesco. Skład: sól, olej, ziemniaki. Ideał, żadnych konserwantów i chemii. Nie za słone, nie za tłuste. Jak dla mnie bardzo dobre. Laysy o smaku pieczeni... o zgrozo! są lekko przyprawione ziołami przeróżnymi i byłyby bardzo smaczne gdyby na tym skończyli. Są po prostu słodkie. bleh! W połączeniu z piwem mieszanka wybuchowa w obydwu kierunkach murowana.

Super Bowl
Jako że nie mam dostępu do żadnej telewizji a zresztą nie chce mi się siedzieć 4h w środku nocy, to obejrzałem sobie tegoroczny SB ze sporym opóźnieniem. Trafił mi się bardzo ładny XVID (3,5GB) nagrany z BBC, komentarze szczęśliwie oryginalne, lecz zamiast reklam brytyjskie studio. Reklamy oczywiście można znaleźć w oddzielnym pliku ;)

Sam mecz nie był jakiś spektakularny. Obydwie drużyny bardzo dobrze przygotowane, minimum faulów i przeróżnych przewinień przez co czas schodził z zegara błyskawicznie. W porównaniu z zeszłorocznym finałem mecz wydawał się bardzo krótki. Mecz był wyrównany do kluczowego momentu który zaważył na wyniku. Potem już było za późno na odbicie się i mecz się skończył sporą różnicą punktów.

Ponoć powinno się pisać ze wstępem i zakończeniem, ale...