Tak, właśnie, słuchajcie. Słuchajcie, bo muzyka rozwija, uwrażliwia, uspokaja i koi. Gdyby jeszcze wszyscy dbali o swój słuch. Co i raz widzę młodych ludzi ze słuchaweczkami W uszach, czasem na uszach, a już w ogóle bardzo rzadko wokół uszu. Chociaż jedni wiedzą, że nie warto sobie psuć słuchu. Szkoda, że jest ich tak mało...
Pewnie jesteś jedną z tych osób, którym zdarza się pożyczyć od brata czy siostry odtwarzacz MP3 i w drodze do pracy sobie posłuchać trochę muzyki, bo to tak fajnie, trendy i w ogóle. Co tu dużo gadać, ja też tak robię. Jednak mam nadzieję, że Wy również ewoluujecie i to całkiem niedługo. A na czym miałaby polegać ta ewolucja? Ano na przykład na zmianie słuchawek. Podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami.
Jak każdy szanujący się pożeracz muzyki, człowiekowi zależy na tym, żeby sprzęt zajmował jak najmniej miejsca, więc logicznie, zaczyna się od jak najmniejszych słuchaweczek, które się wsadza sobie do uszu. Co bystrzejsi szybko zauważą, że takie słuchawki są do dupy, bo na dobrą sprawę nic w nich nie słychać. Pasmo przenoszenia mizerne, a wszystkie ?basy?, za którymi przepada większość umuzykalnionego społeczeństwa, to tak na prawdę w 50% zakłócenia i szumy. Ja niestety doszedłem do tego dość późno, bo jakiś rok temu, po dobrych pięciu latach wsadzania sobie ciał obcych do uszu. I od razu mówię, że nie warto. Niszczysz sobie słuch, to po pierwsze i najważniejsze. Przypomnij sobie, wsiadasz do metra, głośno się robi, to odkręcasz, oczywiście jedna połowa dźwięku, który wydają Twoje słuchawki ucieka w przestrzeń dookoła Ciebie, a reszta wpada Ci do ucha, przy dalszych 50% szumów i zakłóceń, więc otrzymujesz 25% dźwięku plus dodatkowy zastrzyk decybeli od metra, którym jedziesz.
Zakładałem czasem słuchawki nauszne, ale denerwowały mnie, bo strasznie dużo basu było. Ale gdy okazywało się coraz częściej, że bardzo dużo dźwięków umykało moim uszom gdy słuchałem na mini-słuchawkach, a na nausznych słychać było dużo więcej szczegółów, a i dźwięki z zewnątrz nie docierały tak bardzo do mnie, to na stałe przesiadłem się na nauszne.
Od jakiegoś czasu polowałem na pewne słuchawki High-End, gdyż skoro mogę mieć lepszą jakość dźwięku, nie psuć sobie słuchu, to warto w to zainwestować. Wreszcie w zeszłą środę miałem okazję przetestować te słuchawki. Na miejscu stwierdziłem, że to po prostu są TE słuchawki. Wróciłem do domu i kupiłem na allegro za 40zł mniej niż w sklepie. Właśnie siedzę sobie i słucham mojej ulubionej płyty, MuDvAyNe ? L.D. 50. Muszę powiedzieć, że mimo iż zawsze uważałem tą płytę za najlepszą ze wszystkich, to już po pierwszej piosence mogłem stwierdzić różnicę pomiędzy tym, co kiedyś słyszałem, a tym, co teraz słyszę. Docierają do mnie kolejne zagubione dźwięki, a sama muzyka zyskała przestrzeni i głębi. Niepotrzebne żadne podbicia basów, nic a nic. Wszystko jest tak idealnie jak powinno być, a dźwięk jest wszędzie. Co ciekawe, jak zawsze słuchałem na głośności 3-4 to w tej chwili jest to 1-2. A przecież słucham na Discmanie!!
Konkludując, nie warto sobie słuchu psuć wsadzając sobie słuchawki do uszu. Jedyną prawdziwą przyjemność ze słuchania przyniesie Wam prawdziwe nagłośnienie, czy to słuchawkowe, czy głośnikowe. Zdecydowanie polecam. Nie warto oszczędzać na swoim zdrowiu.
2 komentarze:
Powiedz nam jakie sluchawki kupiles :)
Jejku, dawno tu mnie nie było chyba, bo nie zauważyłem komentarza.
Sennheiser DH - 555
Prześlij komentarz