Adelaremus Hornblower, czwarty syn Chermoka Hornblowera, sto dziewięćdziesiątego szóstego powiernika Rogu Valkilra, którego dźwięk od pokoleń zagrzewa synów Klanu Reggin do walki przeciw najeźdźcom.
Adel, jako czwarty syn, nie miał widoków na zostanie Powiernikiem Rogu, jednak nieoczekiwana śmierć jego trzech starszych braci, Riheramusa, Brigdorimusa i Halemonusa podczas krwawego rajdu orków szczepu Kra?nul na dolinę We-Beg.
Imiona braci, jak zapewne zauważyliście kończą się inaczej niż ich ojca. Przyczyną tego oczywiście była matka chłopców, która na złość mężowi nadała swoim synom końcówki imion po jej ojcu, Demusie. Możecie sobie wyobrażać jak wściekły był Chermok jak się dowiedział o pierwszym, i jak bardzo się starał żeby kolejni nie zostali tak nazwani, jednak spryt jego żony i zmowa większości kobiet Klanu uniemożliwiły mu ten czyn, dlatego wszyscy czterej mają imiona po Demusie. Matka zdecydowała się na tą wielką złośliwość z tej przyczyny, że Chermok, mimo braku zgody Demusa na ślub, wziął Deromingę za żonę wbrew tradycji, za co się zemściła w ten zaiste perfidny sposób. Jednak Adel, jako jedyny dzieciaty syn Chermoka, powrócił do prawidłowej końcówki, i żył z żoną w zgodzie nauczony błędem ojca i uczył swoich synów aby robili tak samo.
Wracając do ostatnich wydarzeń, najmłodszego brat Adela, ciężko rannego przyniesiono z doliny z powrotem do warowni Ha-Dul, gdzie Hal przekazał młodszemu bratu straszną wiadomość. Trzej bracia, wszyscy trzej bezpotomni, nieżonaci i już dawno siwobrodzi, ramię w ramię jako prawie ostatni obrońcy doliny dzielnie odpierali tłumy orków, czekając na odsiecz z warowni. Nie doczekali sięjednak. Pierwszy poległ Rihe, 197. Powiernik Rogu Valkilra. Gdy dął w niego, zabłąkana strzała orków przebiła mu krtań i Róg żałosną nutą zakończył jego powiernictwo. Róg od jego ust odjął Brig i zadąwszy w Róg stał się 198. Powiernikiem Rogu Valkilra. Zadął w niego po raz pierwszy i ostatni, gdyż potężny cios orka pozbawił go lewego ramienia, natomiast drugi cios pozbawił go życia. Róg Valkilra wypadłz jego dłoni i szczęśliwie podniósł go Hal. Halowi udało się również zadąć w Róg, po raz ostatni zagrzewając niedobitków do walki. Stał się w ten sposób 199. Powiernikiem Rogu Valkilra i dzielnie bronił się prawie samotnie, jednak ilość otrzymanych ran zmogła go wreszcie i osunął się na kolana. Na kolanach zabił jeszcze pięciu orków, jednak kolejny zsynchronizowany atak pozbawił go przytomności. Odsiecz przybyła na minutach, jednak po orkach zostały już tylko stygnące ciała. Niestety razem z nimi zginął Róg Valkilra.
Na łożu śmierci Hal oznajmił Adelowi, że on jest następnym prawowitym następnym Powiernikiem i musi za wszelką cenę odnaleźć Róg, aby stary ród Hornblowerów mógł przetrwać i godnie nosić swoje nazwisko. W przeciwnym razie dzieci jego będą zhańbione nazwiskiem bez pokrycia, nazwiskiem z przeszłości, nazwiskiem fałszywym.
Ciężka to była dla Adela informacja, jednak nie mógł dopuścić do zhańbienia swojego rodu. Honor rodziny był dla niego ważniejszy niż jego własne życie i mimo starości, Adel wyruszył w drogę, aby jego synów nie spotkała hańba.
Adel nigdy nie był skłonny do przemocy ani przygody. Wolał siedzieć w zaciszu swojej pracowni, gdzie wykuwał różne przedmioty. Miecze, bransolety, topory, różne błyskotki i świecidełka. Od piwa i bijatyk wolał swoją kuźnię i swoje książki.
Zaciekle studiował historię krainy, zarówno ludów Krasnoludzkich jak ludzi i pozostałych ras krainy. W jego pasji pomagał mu elfi mag Silidriel i gnomi wynalazca, na którego wszyscy mówili Dink, bo jak powszechnie wiadomo, imiona gnomów zajmują setki stron maczkiem. Oni przynosili mu książki, a on im wykonywał przeróżne przedmioty na zlecenie. W ten oto sposób Adel wszedł w posiadanie prawdopodobnie największej prywatnej kolekcji ksiąg historycznych w całych krainach.(Wiedza 14)
Kiedy przychodziło co do czego, to Adel potrafił zagadać nawet gnoma, jednak to było lata temu. Z wiekiem jednak gadulstwo trochę z niego wyciekło, jednak historie nadal potrafi opowiadać.(Inteligencja 14)
Zawsze ma nienaganną prezencję. Siwa broda związana w siedem warkoczy, zawiązanych siedmioma kolorowymi wstążkami, czerwoną, żółtą, niebieską, zielona, białą, brązową i szarą. Każda coś oznacza, jednak Adel nikomu do tej pory nie powiedział co dokładnie.(Charyzma 15)
Pod jego starą, pomarszczoną skórą nadal skrywają się prężne mięśnie.(Siła 16) Natomiast praca nad detalami bardzo podniosłą precyzję jego ruchów, chociaż wiek nieco ją być może stępił.(Zręczność 14) Kondycha już jednak nie ta, co kiedyś. Nie ma szans na cały dzień pracy w kuźni. (Kondycja 12)
Praca nad detalami jednak miała swoje złe strony, gdyż z wiekiem coraz bardziej psuła mu wzrok. Jednak mając w perspektywie długą podróż, podczas której wzrok może się okazać bardzo potrzebny, Adel postanowił wykorzystać swoje dobre znajomości aby coś na to poradzić.
Pierwsze dwa miesiące podróży zeszły na odwiedzanie starych znajomych. Najpierw udał się do Dinka, u którego wcześniej nigdy nie był, dlatego tak długo się zeszło to całe odwiedzanie. Dink przez tydzień eksperymentował z różnymi materiałami i fasonami, lecz w końcu udało mu się wykonać szkła do patrzenia dla Adela. Z tymi szkłami Adel udał się do Silidriela w jego samotnej wierzy na trzęsawiskach Kaalluumm. Silivanus użył magii w celu przystosowania okularów do warunków ciężkich, mianowicie bojowych. Teraz okulary nie spadną i nie stłuką się nawet w ferworze walki.
Na pożegnanie Dink podarował Adelowi prototypową procę automatyczną. Silidriel natomiast ofiarował staremu przyjacielowi pas odbicia magii. Bardzo to szczodre były podarunki i Adel był bardzo wzruszony. Szkoda tylko, że przyjaciele nie mogli wyruszyć razem z nim. Życzyli mu jednak powodzenia. To musiało wystarczyć.
Adel w drodze szybko nauczył się kilku sztuczek, bardzo przydatnych samotnemu wędrowcy i odwiedził kilka miejsc, gdzie odbyły się dawno temu wielkie i krwawe bitwy. Jak już mówiłem, wcześniej zbyt często nie wychodził na powietrze.
Tak oto spotykacie na swojej drodze ewidentnie starego wędrującego krasnoluda, na którego nosie solidnie trzymają się grube okulary, które na chłopski rozum dawno powinny już były spaść. W ręku kij, na piersi stara skórzana zbroja, na plecach wiekowy płaszcz i pojemny plecak, do którego przytroczone jest jakieś dziwne urządzenie, które jeśli się uprzeć, wygląda jak proca. Za pasem kowalski młot. Sądząc po nim, być może w plecaku niesie kowadło... W oczach bystry błysk i szczery, ale nie naiwny uśmiech. Można by powiedzieć wesoły staruszek, ale może lepiej nie kusić losu? Ten kij wygląda jakby niejednemu młokosowi spuścił manto.
Synku, postaw kufel zimnej źródlanej wody, to opowiem Ci moją historię, albo czyjąś inną jak chcesz. Idziecie w stronę równin? Och, cóż za szczęśliwy zbieg okoliczności, ja też. Może przez jakiś czas będziemy wędrować razem. Gadanie do siebie samego już mi się znudziło. Czekaj... Znam ten smród. Orki! Szybko, na nich!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz