Chyba od czasu trzeciej płyty panów z dużą ilością włosów, przestałem być ich fanem. Nie powiem, te nowe płyty mają coś w sobie, ale nie jest to to, co mi się podobało w Machine i Wisconsin Death Trip. Start A War próbuje powrócić do korzeni, ale na dobrą sprawę udało im się to zrobić chyba tylko w jednym utworze. Niestety. Tak więc, po wielkiej mojej radości i oczekiwaniu na tą płytkę nadeszło rozczarowanie, że niepotrzebnie jej słuchałem. Muzyka stała się melancholijna i powolna, a ja właśnie chciałem płyty szybkiej i konkretnej, śmiesznej i powalającej, ale nie doczekałem się. Trudno się mówi. Zobaczymy jak wyjdzie im następna. A w międzyczasie:
Ocena
3+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz