środa, listopada 22, 2006

Stara zabawa blogowo-książkowa

1. Złap najbliższą książkę.
2. Otwórz ją na 123 stronie.
3. Znajdź piąte zdanie.
4. Opublikuj je na swoim blogu razem z tą instrukcją.
!. Nie szukaj najfajniejszej książki jaką można znaleźć. Użyj tej, która faktycznie leży najbliżej Ciebie.

"Natomiast o Piątej rano miała miejsce niezwykła pobudka - cały Belków został zbudzony kanonadą wrzasków i kopniaków wymierzanych w bramę wejściową przez kogoś, kto się domagał, żeby natychmiast mu otworzyć." - Najlepszy by Waldemar Łysiak

Linkback

czwartek, września 21, 2006

Denaturat = oszczędność

Kupiłem sobie pół litra za 4zł i właśnie go sobie używam. Żeby nie było nieporozumień to bynajmniej go nie piję, tylko regeneruję w nim struny basu, gdyż nowe kosztują za dużo:) Oto i one w rzeczonej substancji:

Później opiszę czy to coś dało:)

środa, września 20, 2006

Chocolate chip cookies

Właśnie zamierzam sprawdzić ten przepis. Idę piec:D

  • 2,5 szklanki mąki pszennej

  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia

  • 0,5 łyżeczki soli

  • 0,5 szklanki syropu klonowego

  • 1 szklanka cukru

  • 2 jakja

  • 2 łyżeczki cukru waniliowego

  • 1 kostka ciepłego masła

  • 1 tabliczka gorzkiej czekolady, skrojona

  • 1 tabliczka mlecznej czekolady, skrojona

  • 1 lub 2 szklanki orzechów posiekanych i lub płatków owsianych


Wymieszać mąkę, proszek do pieczenia i sól w dużej misce.
Dodać cukier, syrop klonowy, jajka, cukier waniliowy i masło.
Mieszać mikserem na najwyższej prędkości około minuty.
Dorzucić orzechy, czekoladę i płatki i wymieszać.
Na blasze z papierem do pieczenia nakładać masę po łyżce w odstępach ok. 5cm.
Piec do brązowości ok 10 minut w temperaturze 200 C.
Przepis daje około 6 tuzinów ciastek.

poniedziałek, września 11, 2006

Czy warto być Polakiem?

Osobiście uważam, że to pytanie jest kompletnie idiotyczne. Ale tekie pytanie zostało ostatnio zadane słuchaczom Polskiego Radia 3. Chyba źle się tam u nich dzieje. Bo co to za temat, rozważać czy warto być Polakiem?


To pytanie jest tendencyjne. Jakby chciało nas zmusić do tego, żebyśmy zaczęli się zastanawiać "what am I doing here?" Czy jesteś dumny z losowego wypadku zwanego narodzinami, na który całkowicie nie miałeś wpływu? A co jeśli nie jesteś dumny, to na co możesz je zamienić? Losować zieloną kartę do USA, mieszkać tam 10 lat żeby dostać obywatelstwo żeby potem zginąć od ręki terrorysty z powodu tegoż obywatelstwa? Super.


Wiesz co, nie odpowiadaj sobie na pytanie "czy warto być Polakiem?" Odpowiedz sobie na pytania "czy nie udaję kogoś innego, czy jestem sobą?" i "czy robię to, co chcę robić, to czego moja dusza pragnie?" i wtedy idźcie podbijać świat, polepszać świat, bo to czego świat potrzebuje, to to, czego Ty pragniesz, Ciebie zadowolonego i robiącego to co chcesz, to co Ciebie rozwija, a nie zastanawiającego się nad swoją narodowością, bo to jest nieistotne. Zostałeś zrodzony do tego świata, w miejscu w którym jesteś potrzebny i Twoim celem powinno być ulepszanie go wszelkimi możliwymi sposobami, wszystkimi siłami.

środa, września 06, 2006

Kwadrans Po Ósmej

Chciałbym zachęcić do oglądania tego programu. Uważam, że prowadzący stawiają sobie wysoko poprzeczkę i że im to dobrze wychodzi. Kultura prowadzenia programu jest w mojej opinii wysoka, a na pewno dużo wyższa niż była w programie Prosto w Oczy.


Dziś oglądałem kawałek i chociaż może zabrzmieć to jednostronnie rozbawiły mnie niektóre sentencje polityka Platformy:




  • Pan oznajmił, że Platforma będzie walczyć z obecnie rozpatrywaną w senacie ordynacją wyborczą. Czyli zmiana taktyki, bo ostatnio bojkotowali.

  • Pan zarzucał PiSowi zakładanie koalicji z post-komunistyczną partią, po czym mówił o bloku wyborczym PiSu jako "radykalnie prawicowym". Em... Coś mi się tu nie zgadza...



Nie chciało mi się dalej oglądać, bo mnie denerwowali goście a zresztą kawę sobie zrobiłem. Mniam... dobra kawusia:)


W każdym razie uważam, że jeśli ktoś chce czegoś się dowiedzieć o polityce, to powinien oglądać o 8:00 wiadomości, żeby się dowiedzieć co jest grane w Polsce, a potem zapraszać sięna rozmowę z takim a nie innym gościem do knajpki na Placu Trzech Krzyży(w tle coddziennie przejeżdża 518;D). Uważam ten program za bardzo wartościowy i polecam go wszystkim.

poniedziałek, września 04, 2006

Niedopasowani

Niektórzy twierdzą, że dwie osoby (będę się trzymał wersji heteroseksualnej) mogą po ślubie stwierdzić, że nie pasują do siebie w łóżku. Dla mnie to kompletna abstrakcja. A co tu do jasnej ciasnej może nie pasować? Jedno ma taką końcówkę, drugie odwrotną i jedno do drugiego pasuje jak się patrzy. Być może po prostu generalizujemy mówiąc, że "nie pasowali do siebie w łóżku". Być może po prostu generalizujemy wszystkie "problemy łóżkowe".


"Problemy łóżkowe", gdy przyjrzymy się im bliżej, mogą się okazać czymś innym niż niedopasowaniem dwóch osób. Widzę tu dwie główne możliwości. Jedna, to brak miłości w związku, a druga, niekiedy wynikająca z pierwszej, to nieumiejętność rozmawiania. Trudno oczekiwać, że w związku bez miłości, seks będzie sprawiał taką samą przyjemność zawsze. Jest to też możliwe w związku pełnym miłości, chociaż w tym związku nie odegra to roli niszczącej, gdyż dla dwojga ludzi, którzy się kochają, najważniejsze jest to, że są przy sobie i dla siebie. Wracając do związku bez miłości, to jeśli związek był oparty na przyjemności, a tej przyjemności zacznie brakować, to związek powoli zacznie się rozpadać, bo bez fundamentu dom długo nie postoi. Zaczną pękać ściany, zacznie odłazić tynk, zagnieździ się grzyb. Systematycznie ten dom popadnie w ruinę i nie będzie już sensu w nim mieszkać. I tak właśnie wygląda jeden z problemów łóżkowych.


Drugi wspomniany problem to nieumiejętność rozmawiania. To bardzo przykre dla dwojga ludzi, nawet jeśli wyjdzie się poza temat "problemów łóżkowych", bo zamiast porozmawiać, oni się w kółko kłócą i próbują sobie wcisnąć swoją rację i być może nigdy nie dojdą do kompromisu. Łóżko natomiast może okazać się jeszcze gorszym polem bitwy. Moze się okazać że problemy, które tu powstają są na tyle krępujące, że wstyd uniemożliwi nawet pokłócenie się na ten temat. Wtedy napięcie rośnie przy każej repetycji, aż do momentu, kiedy któreś pęka i mówi "nie, nie chcę seksu". Być może wtedy rozpocznie się wreszcie rozmowa, ale częściej będzie urażona duma drugiej osoby i długa strefa ciszy. A czy tak trudno od razy byłoby powiedzieć, "nie lubię jak mnie gryziesz po plecach" czy "czy mógł(a)byś nie oblizywać mnie", "bądź bardziej delikaty/a następnym razem, proszę". Rozmowa wyeliminuje większość problemów łóżkowych.


Dlatego właśnie niepojęty jest dla mnie seks dla sprawdzenia czy pasujemy do siebie w łóżku. Jeśli dwie osoby się kochają, rozmawiają ze sobą, potrafią się obdarzyć czułością której oboje potrzebują, potrafią radzić sobie ze swoimi popędami, razem pokonują problemy, to nie potrzebują seksu, żeby sprawdzić czy będą pasowali do siebie w łóżku, bo oni to czuja, oni to już wiedzą. Jeśli zależy im tylko na seksie to prędzej czy później taki związek nie wytrzyma i imploduje, pożre się sam, bo seksu zabraknie, a miłości nie będzie, bo nigdy nie było.

środa, sierpnia 09, 2006

Czytania

Dla poszukujących, czytania z dnia w formie rss. Patrzcie, że nawet tu dotarło:)

środa, lipca 19, 2006

Laickie poszukiwania lepszego rozwiązania

W dobie wszechobecnego internetu zastanowił mnie sposób dzielenia się ludzi informacją ze światem. Jedni to robią za pomocą własnych stron, inni preferują blogi, a jeszcze inni fora. No więc przyszedł sobie laik i zastanawia się czemu ludzie wybierają to a nie tamto. Pytanie fundamentalne: co wybrać?


Może bloga?


Pod względem dostępności najłatwiej wydaje się założyć bloga. Można to zrobić prawie wszędzie, na polskich serwisach np. onet.pl lub zagranicznych jak Blogger czy Wordpress. Co ciekawe, większość tych serwisów jest darmowa i pozwala na nieograniczone pisanie notek. Wow! Freebie!;) Moim zdaniem jak dają coś za darmo, to brać. Oczywiście dla bardziej zaawansowanych userów, jest opcja własnoręcznego stworzenia bloga. Niektórym to się nawet udało:)


No to może forum?


Trochę trudniej jest założyć forum dyskusyjnym. Oczywiście są gotowe narzędzia do ich tworzenia, ale trzeba dysponować przestrzenią dyskową na jakimś serwerze. Darmowe serwery można oczywiście znaleźć, mało kto nie mógłby znaleźć miejsca na serwerze kolegi. Drugą sprawą jest konfiguracja forum. Oczywiście można znaleźć tutoriale i takie tam, ale mało komu się chce biorąc pod uwagę, że mają gotowe szablony blogów. Trudnością jest również to, że inni ludzie mogą zaczynać wątki na Twoim forum i to miejsce przestaje wtedy być tylko Twoje. Ale powiedzmy, że znaleźliśmy ciekawe forum i skonfigurowaliśmy tak, że tylko my możemy wątki pisać a ludzie mogą komentarze pisać. Jest możliwość, że znaleźliśmy forum z drzewkowym komentowaniem. Fajna sprawa, bo nie trzeba cytować komentarza przedprzedprzedostatniego, tylko komentujemy to, co nam się podoba. No tego jeszcze na żadnym blogu nie widziałem. A nie byłoby to przydatne? Kolejna kwestia, to kwestia reklamy. Jak wiadomo blogi same się reklamują, natomiast z forum jest gorzej. Nie ma jeszcze tzw. społeczności forumowej, bo nikt nie wpadł na to żeby właśnie w ten sposób wykorzystywać fora. Może już niedługo to nastąpi, może kogoś poruszy ta notka...;)


Strona domowa?


Tu się robią schodki, bo jeśli ktoś się nie zna na HTML, albo nie mają znajomych w branż, no to bardzo ciężko mu będzie założyć sobie stronkę. Znów ratują szablony i darmowe serwery. Plusem jest to, że nie jesteśmy ograniczeni wątkami, czy notkami i możemy w dowolny sposób kreować swoją stronę. No ale czy to aż tak duży plus?


Miksum miksum?


Ale przecież internet się rozwija. Czy musimy siedzieć i czekać aż zdarzy się coś co wszystkim będzie odpowiadało? Może weźmy się do roboty i stwórzmy coś, co spełni te kryteria zamiast się zadowalać 360.yahoo.com. Weźmy najlepsze aspekty każdej formy i połączmy. Weźmy łatwość zakładania i darmowe miejsce serwerowe z bloga, drzewa komentarzowe z forum i łatwość kreowania własnego image i struktury ze strony domowej. Zrobione? No to pora to jakoś nazwać. Może...


  • blorum

  • foog

  • flog

  • borum

  • domowe blorum


Tak, to jest to. Domowe Blorum. Przy tym zostaniemy i będziemy się cieszyli jego darmowością, dostępnością i funkcjonalnością, aż nie przyjdzie kolejny mądrala i nie namiesza na nowo:)

wtorek, lipca 18, 2006

Deuces Wild

Przepraszam, ale muszę się podzielić, bo ten pojazd mi się tak spodobał, że... no kurde, no tak po prostu.

Harley Davidson 2003 Softail Deuce 100th Anniversary

niedziela, czerwca 18, 2006

Czystość, czy może nie?

Ile ludzi, tyle zdań, owszem. Trafiłem na onecie na taką oto dyskusję, no i co tu dużo gadać, żal dupę ściska i szlag mnie trafia i gotuje się we mnie jak czytam niektóre z tych rzeczy. Ale jak już napisałem(powtarzając po Kasi W.), ile ludzi, tyle zdań, no więc tutaj jest moje zdanie.


Oczywiście zacznę od tego, że wszyscy maja wolną wolę, i ja to szanuję wbrew pozorom, co nie znaczy, że będę niektóre zachowania tolerował i pozostawiał bez odzewu. A następujące zdania są tylko moją opinią. Zacznę więc od tego, że nie chodzi tu tylko o jakąś tam błonkę, bo to można stracić w przeróżne sposoby, nawet całkiem niechcący. Czystość przedmałżeńska jest czymś więcej niż błoną dziewiczą. Jest to idea, według której żyje całe mnóstwo ludzi. A dlaczego? Bo bez czystości nie ma miłości, ot, dlatego. Więc chociaż mają racji ludzie noszący transparenty na Paradzie Równości, że "każda miłość jest świętością", to jeśli odnoszą to do siebie, no to ciężko przyznać im rację. Człowiek nie będzie się rozwijał, jeśli nie postawi sobie jakichś celów, jak rzucenie palenia, czy nie jedzenie mięsa raz w tygodniu, czy chociażby czystość. Bez łamania barier nie ma rozwoju. Porządny sportowiec dąży do tego, żeby poprawić swój wynik. Ćwiczy intensywnie. Porządny człowiek ćwiczy swoją siłę woli, żeby mógł być silniejszy psychicznie w przyszłości. Jeżeli natomiast dwójkę ludzi łączy taki cel, cel, który każdemu z osobna ma na celu pomóc się rozwijać, to przecież wspólne osiąganie tego celu daje podwojone efekty i pomaga się tym ludziom silniej związać.


HappySad "Zanim pójdę"
Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty
To też nie diabeł rogaty
Ani miłość, kiedy jedno płacze
A drugie po nim skacze
Bo miłość to żaden film w żadnym kinie
Ani róże ani całusy małe duże
Ale miłość, kiedy jedno spada w dół
Drugie ciągnie je ku górze

No, ale mówią, po co? Przecież to takie nieistotne. Toć to tylko błonka, to nic nie znaczy. Jeśli dla Ciebie nic to nie znaczy, to mi przykro. No i co z tego, że to tylko tyle? Może i racja, że facetowi i tak wszystko jedno, ale może i nie. Może w przyszłości trafisz właśnie na tego jedynego, tego, któremu będzie na tym zależało, tego, który na Ciebie właśnie czekał tyle lat i starał się żyć w czystości specjalnie dla Ciebie, a Ty nie zachowałaś tego dla niego. Pomyśl sobie jak się wtedy będziesz czuła. Mam nadzieję, że będziesz żałowała. Jeśli facet oczekuje od Ciebie seksu, to nie dajmy się oszukać, jest kiepski. Jest kiepski, bo nie umie poczekać. Przecież seks to coś więcej niż jakieś tam określone ruchy ciał niebieskich. Przecież mówi się na to miłość. ?Kochaliśmy się?. Ale świat dzisiejszy zmniejszył rolę kochania się, do seksu, czyli czegoś, do czego wszyscy dążą, nie licząc się z tym, ze dla wielu osób zabijają w ten sposób pewną magię. Bo przecież w seksie może być magia, magia miłosci dwojga ludzi, magia tej pierwszej nocy poślubnej, magia poznawania się na nowo pomimo tylu lat znajomości, magia, której tak wiele osób poszukuje, a tak niewiele ją znajduje. Dlaczego? Bo nie zastanawiali się nad drogą czystości. Bo cywilizacja mówi inaczej.


Chciałem również poruszyć temat dziewczyn, które niemalże chwalą się tym, że tyle a tyle razy seks uprawiały i że pierwszy raz się różnił od ostatniego tylko tyle, że nie była teraz tak zestresowana jak za pierwszym razem i że facet, który nie zechce Cię tylko dlatego, że nie masz jakiejśtam błonki to frajer i tak dalej i tym podobne. Nie wiem jak to ugryźć, nie wiem jak mam podejść do takiej osoby, gdyż takie osoby mnie odrzucają. Przykro mi to słyszeć z ust płci pięknej. Argumenty są następujące:



  • facet nigdy Cię nie bęzie szanował, a co dopiero kochał

  • jeśli zależy Ci tylko na seksie, to czemu nadal robisz to za darmo?

  • nie pomyślałaś nigdy, że stać Cię na więcej niż oddawanie swojego Ciała na prawo i lewo jakby nic dla Ciebie nie znaczyło? Czy może faktycznie nic dla Ciebie nie znaczy?


Ja nie mówię, że jest łatwo. Ja nie mówię, że jest przyjemnie. Jest ciężko żyć w czystości. Jeszcze trudniej jest się podnieść, jeśli się upadło, ale jeśli jest przy Tobie ta druga osoba, której też zależy, to idź do niej, powiedz jej, że się nie udało. Jasne, nie wszystko da się naprawić, nie w każdej sytuacji będzie można zacząć na nowo. Bo przecież nie oczekujmy od tej osoby, że jeśli będziemy ją zdradzać po kątach i przyjdziemy przepraszać, po czym dalej będziemy to robić, że bedzie wyrozumiała. Ale przecież seks nie jest jedynym sposobem niszczenia czystości. Nieczystość można również znaleźć w samotności. Jest wszędzie wokół nas. Pornografia, samogwałt, nasze własne myśli! Ale panowie i panie, można bez tego żyć! Można z tym zawalczyć! Można się powstrzymać! Trenować siłę woli! Podeprzeć się na drugiej osobie, poprosić o pomoc, o bycie przy Tobie, kiedy wiesz, że jest/będzie ciężko. Poprosić o modlitwę. Nie tylko z samej czystości rodzi się miłość. Rodzi się też z walki o nią. Z bycia razem w trudnych chwilach, łatwych chwilach, smutnych i radosnych, w upadkach i w powstaniach.


Święty Paweł w liście do Koryntian
Miłość wszystko wybaczy.

Pamiętaj, nie potępiaj, nie toleruj, ale kochaj.

czwartek, maja 25, 2006

Co to się porobiło?

Może wreszcie będzie porządek? Przyjechało dużo policji, stoją co 48 kroków na większych ulicach, i co 144 na mniejszych. Pomiędzy nimi gdzieś jeszcze żandarmeria Wojskowa, ale zupełnie jakby nie wiedzieli, po co tam stoją. Ludzie nadal bezkarnie sobie przechodzą na czerwonym świetle na pasach, okradają stare staruszki ze starych pieniędzy, no, ale porządek musi być. Może panowie i panie z policji mają inne zadanie, mianowicie wyglądać przestępców szykujących zamach, albo pokojowych i kulturalnych rewolucjonistów skandujących hasła "Powolne i niezbyt brutalne odsunięcie szanownych ministrów od władzy, która niewątpliwie musi się szybko skończyć" albo "Wysłać miłościwie nam panujących na wakacje, z których mogą już nie wracać ku ogólne uciesze ludności". Może. Może nawet i na pewno, bo nie widzę innego powodu. Pokojowych rewolucjonistów niestety nie możemy się spodziewać. To nie ten kraj. Jak rewolucja to pełną gębą przecież. "Wypier.." papier i te sprawy. "Na markety!" Wiecie, o co chodzi. My to w Warszawie często mamy. Przyjeżdżają znajomi niezadowoleni robotnicy i ktoś ich wpuszcza w maliny, prowokuje, a potem są szkody materialne i obite pałkami gumowymi kończyny, czasem mokry sweter i łzawiące oczy. Porządek? Nieprędko. Może jakby zostali i ktoś by im powiedział, co mają robić, a nie tylko "Ty tu, ty tu, a ty to tam stań." Niestety...


Prohibicja? I dobrze. Będzie mniej pijanych żuli i studentów się wałęsało:D Hahaha! Ale mi się dowcip udał. Prawda? Zresztą, co komu szkodzi? Trochę abstynencji nikomu jeszcze nie zaszkodziło. Dużo zresztą też jak słyszę. Nie ma co się martwić. W barach kelnerki sobie odpoczną od pijanych klientów, firmowe obiady szlag trafi, a może po chwili abstynencji komuś przestanie smakować alkohol i przestanie zasilać budżet państwa pieniędzmi z akcyzy.

czwartek, marca 09, 2006

Słuchajcie ludziska!!!

Tak, właśnie, słuchajcie. Słuchajcie, bo muzyka rozwija, uwrażliwia, uspokaja i koi. Gdyby jeszcze wszyscy dbali o swój słuch. Co i raz widzę młodych ludzi ze słuchaweczkami W uszach, czasem na uszach, a już w ogóle bardzo rzadko wokół uszu. Chociaż jedni wiedzą, że nie warto sobie psuć słuchu. Szkoda, że jest ich tak mało...


Pewnie jesteś jedną z tych osób, którym zdarza się pożyczyć od brata czy siostry odtwarzacz MP3 i w drodze do pracy sobie posłuchać trochę muzyki, bo to tak fajnie, trendy i w ogóle. Co tu dużo gadać, ja też tak robię. Jednak mam nadzieję, że Wy również ewoluujecie i to całkiem niedługo. A na czym miałaby polegać ta ewolucja? Ano na przykład na zmianie słuchawek. Podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami.
Jak każdy szanujący się pożeracz muzyki, człowiekowi zależy na tym, żeby sprzęt zajmował jak najmniej miejsca, więc logicznie, zaczyna się od jak najmniejszych słuchaweczek, które się wsadza sobie do uszu. Co bystrzejsi szybko zauważą, że takie słuchawki są do dupy, bo na dobrą sprawę nic w nich nie słychać. Pasmo przenoszenia mizerne, a wszystkie ?basy?, za którymi przepada większość umuzykalnionego społeczeństwa, to tak na prawdę w 50% zakłócenia i szumy. Ja niestety doszedłem do tego dość późno, bo jakiś rok temu, po dobrych pięciu latach wsadzania sobie ciał obcych do uszu. I od razu mówię, że nie warto. Niszczysz sobie słuch, to po pierwsze i najważniejsze. Przypomnij sobie, wsiadasz do metra, głośno się robi, to odkręcasz, oczywiście jedna połowa dźwięku, który wydają Twoje słuchawki ucieka w przestrzeń dookoła Ciebie, a reszta wpada Ci do ucha, przy dalszych 50% szumów i zakłóceń, więc otrzymujesz 25% dźwięku plus dodatkowy zastrzyk decybeli od metra, którym jedziesz.


Zakładałem czasem słuchawki nauszne, ale denerwowały mnie, bo strasznie dużo basu było. Ale gdy okazywało się coraz częściej, że bardzo dużo dźwięków umykało moim uszom gdy słuchałem na mini-słuchawkach, a na nausznych słychać było dużo więcej szczegółów, a i dźwięki z zewnątrz nie docierały tak bardzo do mnie, to na stałe przesiadłem się na nauszne.


Od jakiegoś czasu polowałem na pewne słuchawki High-End, gdyż skoro mogę mieć lepszą jakość dźwięku, nie psuć sobie słuchu, to warto w to zainwestować. Wreszcie w zeszłą środę miałem okazję przetestować te słuchawki. Na miejscu stwierdziłem, że to po prostu są TE słuchawki. Wróciłem do domu i kupiłem na allegro za 40zł mniej niż w sklepie. Właśnie siedzę sobie i słucham mojej ulubionej płyty, MuDvAyNe ? L.D. 50. Muszę powiedzieć, że mimo iż zawsze uważałem tą płytę za najlepszą ze wszystkich, to już po pierwszej piosence mogłem stwierdzić różnicę pomiędzy tym, co kiedyś słyszałem, a tym, co teraz słyszę. Docierają do mnie kolejne zagubione dźwięki, a sama muzyka zyskała przestrzeni i głębi. Niepotrzebne żadne podbicia basów, nic a nic. Wszystko jest tak idealnie jak powinno być, a dźwięk jest wszędzie. Co ciekawe, jak zawsze słuchałem na głośności 3-4 to w tej chwili jest to 1-2. A przecież słucham na Discmanie!!


Konkludując, nie warto sobie słuchu psuć wsadzając sobie słuchawki do uszu. Jedyną prawdziwą przyjemność ze słuchania przyniesie Wam prawdziwe nagłośnienie, czy to słuchawkowe, czy głośnikowe. Zdecydowanie polecam. Nie warto oszczędzać na swoim zdrowiu.

piątek, lutego 03, 2006

What Drives the Weak? Nieee... Polityka

Polityka, polityka, polityka, wszyscy ją kochają, ale tak samo wszyscy by chętnie wysadzili to całe przedstawienie w powietrze. Nie, bynajmniej do tego nie zachęcam, bo władza w rękach ludu już była i wszyscy widzieli jak się to skończyło. A jak nie, to przynajmniej widać, ŻE się skończyło. Teraz też mamy władzę w swoich rękach, ale pośrednio. Ale do czego ja dążę? Do Ciebie, do mnie. Do tego, że nie potrafimy o tym rozmawiać, bo o tym się nie da spokojnie rozmawiać. Ale, jasna cholera, czemu? Beats me...


Wybraliśmy sobie parlament i dla wielu osób było rozczarowaniem, że to nie PO wygrało tylko PiS, chociaż na odległość śmierdziało manipulacją telewizyjną. Tak samo wybory prezydenckie. Nie uwierzę, że dopiero ostatniego dnia szala się przechyliła. Kategorycznie nie uwierzę. Zresztą próby są robione na ok. 1000 osób. A gdzie to reprezentuje 40 milionów? Już bardziej te 50% co poszło do wyborów reprezentuje, ale też tylko połowicznie. No i dobra. 1/4 narodu zadowolona, 1/4 nieziemsko wkurzona. A reszta nie powinna się wypowiadać, bo nie głosowali. Ale i tak mamy bałagan.


Ten bałagan jest niezły, oj oj niezły. Taki "kosy w ręce i na salony" niezły. Ale dlaczego? Bo jesteśmy wszyscy ślepi. Tak, zapewne Ty też. Jesteś zaślepiony raz, tym co pokazuje telewizja, dwa, tym czego nie pokazuje, a trzy, tym co sobie ubzdurałeś.


Więc co pokazuje telewizja? Sondaże. Po jakiego grzyba mi sondaże? Wybory jakieś będą, czy co? To takie "na wszelki wypadek" gdyby jednak trzeba było zrobić te wybory, to może już ludzie zapomnieli o tych sondażach przedwyborczych ostatnich i jak się na nie wkurzyli, i powoli przyzwyczajać do nich ponownie. Wyborów na razie nie będzie, więc niech se wsadzą te sondaże. Już nie wspomne o licznych docinkach między największymi partiami, które są po prostu żenujące. Mam wielką ochotę coś napisać na ten temat, ale się powstrzymam, bo nie do tego dążę.


Więc czego nie pokazuje telewizja? Nie pokazuje tego, co istotne. Powinna przekazywać rzetelne informacje na temat tego, co się dzieje w państwie, co robi rząd, co robią komisje, nad czym pracują partie, nad jakimi ustawami pochyla się parlament. Może i czasem jest o tym wzmianka, ale potem dostajemy szalenie interesującą dawkę komentarzy od szalenie opiniotwórczych ludzi jak p. Wojciech O. Brakuje mi tylko do szczęścia ludzi z D.PL, chociaż też się czasem pokazują na szczęście/nieszczęście. Czasem zdarzają się odchyły od tego braku i zobaczymy w TV kogoś, kto wie, co się dzieje, co jest opracowywane, ale niestety prowadzący zadają tyle pytań, że człowiek nie ma czasu odpowiedzieć na swoje pytanie, bo już mu zadano następne. Miałem okazje chwile posłuchać czegoś odmiennego w TVP3, gdzie zaproszono premiera do bodaj Salonu Polityki, czy jakoś tak w Krakowie, ale też musieli uciąć w najciekawszym momencie. Jak ktoś chce obejrzeć wywiad prowadzony w sposób sensowny, to mimo wszystko polecam TRWAM. Tak, Rydzyk, Rydzyk, ale on się tam prawie wcale nie pojawia.


Pewnie najchętniej dowiedzielibyście się, co takiego uważam, że Nas zaślepiło. Przykro mi, ale nie wiem CO to zrobiło. Na pewno polityka, na pewno po części duma. Chodzi o to, że nie ważne, kto jest Twoim faworytem na scenie politycznej, to nie potrafisz dostrzec tego, co ten faworyt robi źle. A nawet jak dostrzegasz, to co? Usuwasz to w ciemny zakątek pamięci i znakujesz jako nieistotne. Sytuacja z prezydentem Warszawy, gadanie głupot przez polityków, bajki o hospicjach. Przyjmujemy to do wiadomości, że jest plama, ktoś Ci to wytknie, ale dla Ciebie to jest nieistotne. Głupie prawda? Już to dostrzegłeś/łaś? Ja też tak robię. Coś trzeba z tym zrobić, ale ja niestety nie wiem co. Czekam na propozycje.


P.S. Więcej nie piszę o polityce, bo nie potrafie.

czwartek, lutego 02, 2006

No i co teraz?

Tak sobie siedzę i myślę... Trzeba się wziaźć za jakąś robote. Tak... tylko co?


Oczywistym wyborem jest... NIC! Jak zawsze, nie ma oczywistego wyboru. Więc gdzie idzie technologia? a jedna cholera ją wie. W tej chwili idzie tyloma drogami, że nawet plany rozbudowy polskich dróg nie przewidują tylu. Chociaż w moim otoczeniu idą w jednym kierunku. Mówi sięże wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, a tu gucio. Bo wyglada na to, że wszystkie drogi prowadzą do medycyny. Zdziwieni? Na pewno nie. Pomyślcie, że cokolwiek w zyciu nie zaprojektujecie, nie wykonacie, to istnieje cała masa ludzi, którzy tylko na to czekają, żebyś czym prędzej skończył. Bo oni chcą sprawdzić, czy przypadkiem nie da się tego wykorzystać w medycynie. Lasery, polimery, ha! rurki teflonowe, nawijarki sprężyn, dmucharki szkła/plastiku. Prawda, że wydaje się banalne? A na prawdę używają tych "podstawowych" rzeczy w medycynie. Te same termokurczliwe rurki teflonowe, co zakłada się na struny gitarowe zakłada się na stenty koronacyjne. Te same lasery, którymi USA chce strącać rakiety z nieba (joke) są używane do wycinania wzorków na stentech. Ba, widziałem patent do (bodajże) nacinania kateterów za pomocą zwykłych żyletek tudzież nożyków(utility knife). No więc za co się brać? Czy brnać w miniaturyzację i bawić się nanorurkami, czy siedzieć i zastanawiać się nad równaniem chemicznym wiązania cementu(tak, tak! ponoć jeszcze go nie opracowano)?


Ale kto mówi, że przyszłość jest w technologii? A może przyszłość jest w żywieniu? Może w tekstyliach? Chociaż na dobrą sprawę, to te dziedziny również są wchłaniane przez medycyne. Ha! Wręcz nie sposób się od medycyny odędzić! Medycyna w reklamie, medycyna w szkołach, w supermarketach, w kulturze??!! No niestety Panowie i Panie, medycyna maczała palce nawet w kulturze. Muzykoterapia i inne świństwa to też forma medycyny. No więc trudno. Medycyna jest przyszłością. Musimy się z tym pogodzić.


No i co teraz? Jak wspomóc medycynę, skoro już i tak nie można się od niej uwolnić? Odpowiedx jest następująca: Do wyboru, do koloru. Co kto lubi. Ja osobiście uważam, że przyszłość leży w świetle, gdyż to są niewyczerpane zasoby energii. Tylko wpaść na sposób, żeby ją ekonomicznie magazynować i wydawać. Druga rzecz, predkość przesyłu informacji. Co tu dużo gadać, w chwili obecnej szybciej niż prędkość światła to tylko Gwiezdne Wojny. Więc dlaczego nadal używamy prądu jako medium informacyjnego, skoro możemy używać swiatła? Powoli ta dziedzina nabiera tempa. Blueray, laptop światłowodowy, nic tylko wskoczyć do rozpędzającego się pociągu póki nie będzie za późno. Tylko jedno powstrzymuje. Leniwstwo.


Tak, niestety jestem trochę leniwy, jak każdy z Was. A na domiar złego, nie mam zielonego pojęcia gdzie mam zacząć. Jedyne wyjście, to znaleźć kogoś, kto pokieruje naszymi staraniami. Więc do dzieła moi koledzy mechatronicy i inni! Szabelki w dłoń i szukać mentorów, bo nie ma rozwoju bez sięgania do źrodeł "prastarej mądrości". Do dzieła! CREATE!!

środa, lutego 01, 2006

Czego ja się dzisiaj dowiedziałem

Po pierwsze chciałbym zaprotestować przeciwko pokazywania mięcha w telewizji! Nie mam ochoty oglądać ludzi poparzonych, ani pociętych, ani nic takiego. Dziękuję bardzo. Jak najdzie mnie ochota na takie perwersje, to odwiedzę stronę www.rotten.com


A co do faktycznego tematu, to chciałbym zwrócić na jedną rzecz uwagę, oczywiście ludziom nieuważnym, którzy jeszcze tego nie zauważyli. Mianowicie oglądałem dziś Wydarzenia na Polsacie. CBOS opublikował badanie na temat "jakiej Polacy chcą koalicji". A więc 17% chce koalicji PiS, LPR i Samoobrona. To jest ten twór, o którym wszyscy mówią, że ma być, ale nikt na dobrą sprawę go nie tworzył, oprócz kochanej telewizji w ich małych móżdżkach, przez co połowa Polski myślała, że PiS faktycznie taką koalicję zamierzał tworzyć. "Pała, pała, pała!!!" jak to mówi nasza kochana p. Witek. Jeśli już, to będzie pakt stabilizacyjny. Już nie wspomnę o tym jak bardzo wszyscy trzęsą gaciami przed wcześniejszymi wyborami. Niech będzie pakt stabilizacyjny! Może wreszcie ruszy to naprawianie Polski. Zobaczymy wreszcie jak im wyjdzie, a nie ciągłe kłótnie o bzdety. Wracając do CBOS, 31% Polaków chce koalicji PiS-PO. Chociaż tyle dobrego, że wreszcie szyk poprawny podają, bo to PiS jest większą partią w sejmie. Ale oczywiście ta koalicja też jest nierealna. Pozwolę sobie zacytować p. posła Niesiołowskiego, PO z wyżej wymienionych Wydarzeń: PiS nie chce koalicji z PO, więc PO się nie ugnie. No to zaraz, kto w takim razie nie chce tej koalicji? Jeśli PO by chciało tej koalicji, to by się nie musieli nigdzie uginać IMHO. Co oczywiście prowadzi do konkluzji, że PO to banda pajaców. Przepraszam. Może nie wszyscy. Rok temu, nawet Rokita dobrze gadał. Ale coś im wszystkim odbiło. Przykre.

sobota, stycznia 28, 2006

Szaleństwo na ulicach!

O żesz kurna ludzie! Ja to chyba mam pecha. Zawsze jak wyjeżdżam samochodem gdziekolwiek, to wszyscy chcą mnie rozjechać. Facet mi dzisiaj prawie lusterko urwał, a ja prawie w zaspę wjechałem, bo on sobie środkiem drogi jechał, panisko zasrane. Nawet nie zdążyłem trąbnąć, bo myślałem że koleś zreflektuje. Tak, wiem, zasada ograniczonego zaufania, ale jeszcze nikt mnie nie próbował rozjechać tak perfidnie. Ja wiem, że nie jestem najlepszym kierowcą i że jeżdże czołgiem niemalże, ale to wręcz przeciwnie powinno działać. Ja jak widzę "czołg" jadący z naprzeciwka, to prawie na krawężnik wjezdżam. Coś jak mijanie autobusów na Mehoffera. Tragedia. Po chodniku wypadałoby jechać. A jak dwa się mijają?! O matko huto!! Masakra.


Na skrzyżowaniu przy starym bazarku światła postawili. I co to dało? Na dobrą sprawę to nic, czyli tyle samo co światła na skrzyżowaniu Światowida i Mehoffera. Bajery rowery typu czujniki ciśnieniowe, które powodują, że światła się zmieniają jak samochód najedzie po pół roku przestaną praiwdłowo funkcjonować i bedzie tak, że wszyscy będą stali pięć minut na czerwonym świetle. Paranoja. A co ciekawe, przy bazarku wszyscy scinają na zakręcie. Ja sobie spokojnie staje na linii "ustąp pierwszeństwa" a facet skręcający z prawej na mnie bezczelnie trąbi. To było jeszcze bez świateł. A dzisiaj, to prawie mnie jeden zahaczył jak na czerwonym stałem... ZA PASAMI! LUDZIE OPANUJCIE SIĘ!! Ja jeszcze rozumiem, że tam autobus kawałek zetnie, bo to małe skrzyżowanie, ale samochód bez problemu da radę objechać linię ciągłą.


Już tylko wspomnę o tych wariatach za kierownicami autobusów ZTM. Może po prostu nie umieją jeździć, bo tył przegubowców to lata jak chce. Ja wiem że to wina śniegu i lodu, tak. Ale śnieg i lód wymagają ostrożności a nie rozjeżdżania ludzi na przystanku tylną ośką! Już jeden wjechał na przystanek przy mnie, to się automatycznie odsuwam jak taki podjeżdża i jeżdżę w przedniej cześci. Co czasem też nie wystarcza, bo któregoś dnia to tak kolesia rzucało po całym buspasie, że myślałem że fiknę.


Pomarudziłem sobie trochę. Ale jak na pierwszy dzień sesji, to niestety zostałem z samego rana kompletnie wyprowadzony z równowagi. Trzęsę się cały;)

wtorek, stycznia 10, 2006

Pośladki zimą

Jako że jest zima i przeważnie ludzie codzą w długich kurtkach zakrywających pośladki, to jest okazja żeby nad nimi(pośladkami) popracować. Najlepszym momentem żeby to zrobić jest podróż do pracy bądź szkoły lub na inne zajęcia. Zakładam że większośc osób podróżuje autobusem, ale nawet jak nie, to niektóre z tych "ćwiczeń" będzie mógł wykonać w domu lub na spacerze.


  • Ćwiczenie pierwsze - na stojąco: Powiedzmy że stoisz sobie w autobusie. Jak zawsze siedzisz, to zrób sobie i jakiejś babci dobry uczynek i wstań. Oprzyj sięnajlepiej o jakąś ścianę, szybę lub drzwi. Napnij lewy pośladek i trzymaj go tak przez 5 sekund. Wyluzuj pośladek i napnij drugi. Wyluzuj pośladek i napnij ponownie lewy. Powtarzaj to aż Cię pupa nie rozboli:P albo dojedziesz tam gdzie jechałeś. To wszystko. Prawda że proste? Nie zajmuje zbyt wiele Twojej uwagi, a mięśnie pracują.
  • Ćwiczenie drugie - idąc: Powiedzmy, że idziesz z przystanku do domu, lub z przystanku na przystanek, lub do pracy z przystanku. Whatever. Jak stawiasz krok, to przesadnie napnij pośladek odpowiadający właśnie stawianej nodze. Będzie to śmieszne uczucie, jakbyś przesadnie kręcił(a) tyłkiem, co jest oczywiscie prawdą, ale czego sięnie robi dla poprawienia sylwetki:) Zresztą lepiej teraz, gdy tego nie będzie widać spod kurtki, niż jakby ktoś miał tak chodzić w środku lata. Nie. Zakładam że do tego czasu będziecie mieli śliczne tyłeczki, jędrne i zgrabne:] Taki spacerek powinien wam zmęczyć trochę pośladki, co jest oczywiście wskazane. Dobrze Wam idzie. Tak trzymać!
  • Ćwiczenie trzecie - na siedząco: Powiedzmy, że jecie obiad, pracujecie przy biurku a w okolicy nikogo nie ma, możecie trochę popodskakiwać na krześle. Napnij oba pośladki i tak trzymaj przez 30 sekund. Zrób 3-5 serii z 10 sek przerwy pomiędzy każdą. Na początku będziecie się trochę trzęśli, ale to normalne gdy mięśnie dawno nie były używane. Finito! Jesteście genialni.


Kilka uwag dotyczących częstotliwości powtarzania ćwiczeń. Ogólnie zestawy ćwiczeń powinny być powtarzane co 2-3 dni. Jako że ten zestaw ćwiczeń nie jest zbyt wyczerpujący podejrzewam że można go robić codziennie. Jednak jeśli zauważycie, że w pewnym momencie robicie coraz mniej powtórzeń, coraz krócej możecie przytrzymać napięty mięcień, to wydłuzcie przerwę do dwóch dni. Jestem właśnie w trakcie testowania tego zestawu, więc piszcie również jak Wam idzie.