środa, października 31, 2007

Epitafium | An Epitaph for Robrt Jordan

I found this lying around in my room. I was too afraid to publish it. But now I'm a bit sick and mindless, so here goes.

It was a dark poorly lit room. Rectangular pillars formed an arched ceiling. There were candles flickering their last breaths in little shelves in the pillars. Dark red bricks built this room, and where the room ended, there was only darkness. The darkness seemed to be hiding something that would soon become visible.
"What's happened to me? What is this place? Have I been kidnapped?" the man in the center of the room asked into the darkness.
"NO," replied a voice that was not a voice.
The man turned quickly and saw that he was face to face with what appeared to be blackness with white intrusions. It was a skeleton in black robes. In its eyesockets were orbs that were of a color like no other.
"Oh. You again. I guess this is the last time I see you, yes?"
"YES," it anwsered.
"I was expecting a warm welcome, a party or something."
"SORRY TO DISSAPOINT YOU."
"So nobody else is coming?"
"JUST ME."
"So what can I do here for all eternity?"
"THIS IS TEL'ARAN'RHIOD. YOU SET THE RULES," and with the sound of imploding water, the figure vanished.

środa, października 10, 2007

[NARZEKASZ] Krótko i na temat

O problemach z TPSA można pisać długo i namiętnie. Albo krótko i sarkastycznie, co zaraz zaprezentuję.



Nie miałem neostrady przez 2 tygodnie. Naprawili. Zadzwonili z propozycją zmiany numeru i podłączenia do sieci światłowodowej. Podali numer jaki będziemy mieli. Umówili się i nie przyjechali. Zadzwoniliśmy, to powiedzieli, że nie mogą znaleźć pary. Może wystarczyło tą wodę na kawę zagotować...

poniedziałek, października 08, 2007

That day

Mimo iż dzień zapowiadał się okropnie i wydawało mi się że głowa mi odpadnie pod koniec, to jeszcze się jakoś trzyma. No i tak dotarłem do końca dnia. Słucham sobie (genre: atmospheric sludge metal) zespołu Callisto. Grają ciut jak ISIS starszy. Ponoć zespół chrześcijański, chociaż ciężko zrozumieć o czym śpiewają.

Poza tym udało mi się ekstraktować z wadliwie działającego dysku ważne pliki, pójść do szkoły, zapisać się na lektorat z francuzkiego, nie zasnąć na wykładach(na szczęście miałem przed sobą monitor i ogólnie komputer. chyba polubię poniedziałki) i z perypetiami różnymi wrócić do domu. Niestety tramwaj 16 nie jeździ chwilowo na Kijowską, więc jechałem metrem->tłok. Chciałem wsiąść do 511 na Pl. Wolsona. gdzie tam. W 508 też ledwo->tłok. W 731 prawie sięzabiłem jak koleś ruszył za ostro i potem kilka razy na wybojach Modlińskich.

Herbatka przyszła(Yerba Mate). Ostrokrzew Peruwiański made in Argentyna. Trzecie parzenie już było bardzo smaczne. Polecam z własnoręcznie suszonymi jabłkami.

Spotkanie mojej Wspólnoty studentów przebiegło jak należy:) Nawet zbytnio nie fałszowałem:D

Zapraszam w niedzielę na finał PLFA o 14:00 na boisku na Marymoncie. Wjazd pewnie 7zł jak zwykle. Zagrają AZS Silesia Miners i Wrocław The Crew. Zapowiada się ciekawie, jako że obie drużyny wyeliminowały w półfinałach mistrza i wicemistrza zeszłego sezonu.

PS. Pan Piotr Kaczkowski (PR3) jeszcze nie odpisał...

niedziela, października 07, 2007

Koło złamane

Jako że do mnie zawsze docierają wiadomości z opóźnieniem... To o śmierci jednego z moich ulubionych autorów dowiedziałem się z miesięcznym opóźnieniem.

"Koło Czasu obraca się a wieki mijają rozpoczynając nowe, pozostawiając jedynie wspomnienia, które wkrótce stają się legendami. Legendy wkrótce stają się mitami i nawet mity zostaną dawno zapomniane gdy wiek który je zrodził nadejdzie znowu. W jednym z tych wieków, nazwanym przez niektórych trzecim wiekiem, wiekiem który kiedyś nadejdzie, wiekiem dawno minionym, w Górach Mglistych zerwał się wiatr. Ten wiatr nie był początkiem, gdyż w obracającym się Kole Czasu nie ma ani początków ani końców, jednak był początkiem czegoś..."
Oko Świata - Robert Jordan. tłumaczenie włąsne.

Robert Jordan, a tak na prawdę James Rigney, autor między innymi Kronik Conana, ale dla mnie mistrz pióra za przyczyną serii Wheel of Time, Koła czasu. Zmarł 16 września 2007 po długiej walce z chorobą. Nie udało mu się zakończyć ostatniego tomu Koła Czasu, jednak zdołał przekazać zakończenie swoim najbliższym. Mam nadzieję, że uda im się skończyć książkę, którą on rozpoczął. Wiele tej serii zawdzięczam, więc i jemu także.
Rest in peace.

sobota, października 06, 2007

Są takie dni

Są takie dni, ze pływające po wierzchu herbaty afrykańskie trawy Rooibos wyglądają jak grupa tańczących ludzi, para unosząca się z powierzchni herbaty wywołuje paniczny strach, groźne chmury odbite w tafli herbaty wydają się przyjaźnie uśmiechać, a odbicie brzegu kubka przypomina Ci wschód słońca z Odysei Kosmicznej Stanleya Kubricka.

(*****)

Stałem pod balkonem i słyszałem narastającą ciszę. Ptaki przestawały śpiewać, latać. Wszystko zwalniało i jakby wyczekiwało na cos. Wiedziałem że zaraz spadnie deszcz. Pierwsze krople były zaskakujące. Drobniutkie i nieliczne. Lecz po chwili już padał ciepły jesienny deszcz. Strasznie hałasował, ale zauwazyłem to dopiero gdy zelżał. Wspaniale jest posłuchac padającego deszczu.

poniedziałek, października 01, 2007

Sad sad sad

To smutne gdy drużyna której kibicujesz, którą znasz, poznałeś zawodników, a nawet chodzisz z nimi do szkoły odpada w półfinale swojej ligi. Co wtedy robicie? Bo ja nie wiem. Chyba nic nie zrobie. Będę lepszym kibicem w przyszłym roku, zeby drużyna miała lepszy doping i lepiej grała:-)

Niestety Warsaw Eagles nie zagrają w finale:/