piątek, listopada 11, 2005

Recenzja: DREAM THEATER - Train of Thought

Sciągnąłem sobie przedostatnią płytę Dream Theater - Train of Thought (ostatnia była Live at Budukan bodaj). Usiadłszy żeby sobie posłuchać jednego z najlepszych prog-rockowych zespołów des Welts, z wielkim namaszczeniem włączyłem muzykę moich idoli i oklapły mi uszy. Ni wiem co się stało, ale tej płyty nigdy w życiu chyba nie przesłucham. Ja rozumiem prog-rock w bardzo dojrzałym wydaniu, wiele lat doświadczenia, chęć oderwania się od standardów, stworzenia nowych. Rozumiem. Nie wyszło. Droga już została przetarta. Przez zespól Meshuggah. Polecam płytę Nothing. Ale wracając do DT. Rzeźnia. Utwory są tak skomplikowane, tak ciężkie do przyswojenia i pojęcia, że nie dałem rady przesłuchać do końca. Przewijając kawałek po kawałku utwory, nic, ale to nic ciekawego nie znalazłem. Nic. Kompletna klęska. Jedyne co zadziałało w tej płycie to sekcja rytmiczna. Perkusja Portnoya jak zawsze powalająca z nóg. Partie basowe też niczego sobie. Ale reszta się po prostu skończyła. Słyszałem przed wydaniem tej płyty że to będzie prawdopodobnie płyta hip-hopowa i tak się stało. Treści mało, formy dużo. Myślę, że zespół o tak wielkiej renomie nie musi udowadniać fanom, że nadal są fenomenalni technicznie i jakich to cudownych komplikacji muzycznych nie potrafią dokonać. Po co? Lepiej by wyszli na tym kontynuując udane standardy dwóch poprzednich płyt Scenes From a Memory i A Change of Seasons jak również wcześniejszych, którzych rzadziej słuchałem. Jeśli ktoś jest fanem komplikacji muzycznych to jednak polecam Meshuggah, bo od nich głowa aż tak nie puchnie, a jak ktoś chce świeżego podmuchu prog-rocka w wydaniu "lekko" death metalowym to gorąco polecam Opeth - Ghost Reveries, o czym wkrótce, bo jeszcze się tą płytą nie nacieszyłem, bo jest jak cebula;) A Dream Theater niech się trochę nad sobą zastanowi. Wkurzyłem się. Dostają u mnie 2+/6 za sekcje rytmiczną i brak składności i spójno.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Piotrex, zgadzam sie z Toba całkowicie. Mimo że w swoim czasie za DT kompletnie szalałam, to tej płyty po prostu nie da się słuchać. Przede wszystkim nie da się jej słuchać z przyjemnością, a to jest chyba głównym wyznacznikiem dobrej muzyki. Dla mnie to było jedno wielkie rozczarowanie. Fajnie ze nie ja jedna tak uwazam.